Ach te konwenanse!
Mimo, że mieszkam w Irlandii od kilku lat nadal zdumiewa mnie tutejsza bezpośredniość w zwracaniu się do siebie. Polski ceremoniał przechodzenia z Pan/Pani na ty przez kolejne etapy pogłębiania zażyłości jest zupełnie obcy językowi angielskiemu. U nas przejście z Pan Kowalski do Jasiek może zająć nawet kilka miesięcy. Dla niektórych to jedynie sztywne konwenansy, ale dla niektórych to wyraz naszej kultury i sposób wyrażania szacunku.
Obyczaje te, zwłaszcza na emigracji powoli zanikają a zastępują je obyczaje tutejsze. A tu ‘tykamy’ wszystkim, szefowi, pani w sklepie, nieznajomym, używając wszędobylskiego ‘you’ lub po prostu imienia. Nowo przybyli do tego kraju próbują czasem przenosić polskie obyczaje i używają np. Mister John, co dla lokalnych brzmi nieco śmesznie, więc radzę tej formuły unikać. Zauważyłam też, że Irlandczycy znacznie częściej używają imion zwracając się do siebie, na początku, w środku lub na końcu zdania. Może jest to rekompensata za nieposiadanie form grzecznościowych, a tym samym sposób wyrażenia szacunku. Na pewno zauważyliście, że często nowo poznany Irlandczyk prosi o nauczenie go jak wymawiać nasze imię. Należy to docenić, a nie na siłę zangielszczać nasze imiona.
Oprócz tego, Irlandczycy rozwinęli nowatorskie zaimki, których nie ma w standardowym angielskim, takie jak np. yous, czyli bardzo logicznie, choć gramatycznie niepoprawnie, ‘you’ w liczbie mnogiej. ‘You’ dla liczby mnogiej występuje w jeszcze w dziwniejszej formie, a mianowicie ‘yousuns’. Podobnie mamy ‘themuns’, które czasami używane jest jako wyraz wykluczenia jakiejś grupy, innej od naszej, mając na myśli ‘tamci’, w domyśle ‘inni niż my’.
W języku angielskim mamy również mnóstwo zwrotów, których możemy użtwać w stosunku do kolegów, z którymi mamy dobre stosunki. Najczęściej słyszymy ‘mate’,‘lad’, ‘buddy’ lub ‘pal’– tyle co kumpel, używane głównie wśród mężczyzn. Spotkałam się też z ‘bro’ – skrót od ‘brother’ czyli po naszemu ‘brachu’. Słówko to można usłyszeć na amerykańskich filmach z ust czarnoskórych gangsterów, ale przyjęło się też tutaj.
Jeśli chodzi o kobiety znacznie mniej mamy zwrotów do wyboru. Często nawet od obcych ludzi, mężczyzn i kobiet np. w sklepie można usłyszeć ‘what can I do for you, love?’ (‘czym mogę służyć kochana). Podobnie, ale to już głównie z ust zaprzyjaźnionych kobiet usłyszymy przemiłe ‘darling’ (kochanie) lub ‘pet’(zwierzątko domowe).
Przy tej okazji chciałabym też wspomnieć o sposobie tytułowania kobiet, który może zaciekawić te z nas o zapatrywaniach feministycznych. Wypełniając formularze często musimy podać swój tytuł, do wyboru Miss/ Mrs/ Ms. Otóż Miss [wymawiane- mys] oznacza tyle co ‘Panna’ – kobieta niezamężna, Mrs [mysyz] to ‘Pani’ czyli mężatka jako, że stawia się ten tytuł przed nazwiskiem przejętym od męża. Natomiast Ms [myz]– również ‘Pani’ jest uniwersalne i jest głównie używane przez kobiety, które nie chcą określać się poprzez swój stan cywilny.
Istnieje jeszcze jeden zwrot używany w stosunku do kobiet, a mianowicie ‘missus’ (pani). Tak na przykład dzieci zwracają się do nieznanych kobiet wyrażając w ten sposób szacunek. Spotkałam się jednak z użyciem tego słowa w nieco przewrotnym kontekście. Dwóch chłopców w wieku nie więcej niż 8 lat szło ulicą. Kiedy przechodzili obok bardzo atrakcyjnej młodej kobiety, jeden z nich rzucił w jej kierunku ‘Did I leave my boxers in your house last night, missus?’ ( Proszę pani, czy nie zostawiłem u pani moich spodenek ostatniej nocy?).
0 komentarzy